sobota, 14 lipca 2012

Koniec świata

Czasami wydaje mi się że świat bardzo się zmienił. Dziś przyłapałam się na tym że wierzę w jego koniec. Jeżeli coś planuję to tylko do grudnia tego roku i wszystko na "dalej się zobaczy" a co jeśli końca świata nie będzie? Musi być. Ludzie zachowują się przynajmniej dziwnie. Obojętnieją i zamykają się. Jest coraz więcej samobójstw. Może to nie świat działa tak na ludzi a oni na niego... w końcu przestaną o cokolwiek walczyć i będą czekać aż wszystko zniknie. Nie chciałabym żeby tak było. Zważywszy na ludzi. Powinni żyć i być szczęśliwi. To że tak często słyszę słowa "nie chce mi Się żyć" wpływa na mnie. Chcę żyć. Chyba chcę. Tylko było by miło gdyby ktoś przewinął dzisiaj bo jest źle...i jutro dla bezpieczeństwa. Aha i może jeszcze żeby wyczyścił mi pamięć to zaplanuję życie od nowa. Stracę wspomnienia i będę chciała je odzyskać. Nigdy nie można być zadowolonym. Dobrze że są urojenia. Można wszystko sobie wymyślić i udawać szczęśliwego człowieka. Tylko że to chyba choroba...wiara w to co niemożliwe. Nie powinniśmy się poddawać nawet jeśli tylko nadzieja trzyma nas przy życiu. Ona też jest coś watra. W moim przypadku działa jak respirator. Nie mogę sama zaczerpnąć tlenu ale wierzę że kiedyś to się zmieni. Wyznaczam kolejne cele i odwlekam nieodwracalne decyzje. Ale nie mam planu co zrobię jeśli nie zadziała to czy tamto... Ludzie nie mówią mi że by mnie im brakowało. Nie brakuje. Będzie za późno kiedy zabraknie ale na razie czekam. Boję się ruszyć by czegoś nie zepsuć. Będę czekać do grudnia. Ale co jeśli końca świata nie będzie?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz